Dusza Pixara daje widzom kreatywność, piękno i humor w przedstawieniu Wielkiego Before.
Płacz, a przynajmniej wzruszenie się po obejrzeniu filmu Pixara jest w tym momencie standardowym oczekiwaniem. Po dziś dzień filmy Pixara wciąż rezonują z widzami, ponieważ tworzą doświadczenie, które angażuje zarówno dzieci, jak i dorosłych, prezentując jednocześnie złożone sytuacje o szerokiej gamie tematów.
Niestety, moim zdaniem, od czasu premiery Toy Story 3 w 2010 roku, Pixar znajduje się w recesji. Poza niedopracowanymi sequelami, takimi jak Cars 2 i Finding Dory, czy przeciętnymi rozczarowaniami, takimi jak Incredibles 2 czy Brave, ich jedynymi godnymi uwagi filmami w ostatniej dekadzie były Inside Out i Coco. Nawet wtedy nie znaleźli się w tej samej lidze co klasycyści tacy jak Ratatouille czy Up. Dlatego, biorąc pod uwagę dekadowy upadek Pixara, miałem małe oczekiwania wobec Soul. Zamiast tego dostałem nie tylko najlepszy, moim zdaniem, film Pixara wszechczasów, ale pięknie opowiedzianą historię, która porusza dojrzałe, filozoficzne pytania, takie jak "Jaki jest sens bycia żywym?" i "Dlaczego warto żyć?". Ten film dotknął mnie jak żaden inny film Pixara, a jako studentka z UChicago, która obecnie radzi sobie z problemami psychicznymi i zdrowotnymi, z pewnością potrzebowałam takiego filmu bardziej niż kiedykolwiek.
Wyreżyserowany przez legendę Pixara Pete'a Doctera (Monsters Inc., Up, and Inside Out) i Kemp Powers (One Night in Miami and Star Trek: Discovery), Soul śledzi historię Joe Gardnera (Jamie Foxx), nauczyciela zespołu w gimnazjum, który po otrzymaniu szansy życia na zostanie nowym pianistą legendarnej Dorothei Williams (Angela Bassett) Quartet, przypadkowo wpada do włazu i umiera. Jego dusza przemierzy się z Nowego Jorku do Wielkiego Poza: do miejsca życia po śmierci, gdzie dusze zmarłych wchodzą do olbrzymiej, jarzącej się dziury i gdzie, jeśli wejdą, po prostu przestają istnieć. Wierząc, że nie jest jeszcze gotowy na śmierć i chcąc wrócić na Ziemię, Joe próbuje uciec od Wielkiego Poza, ale przypadkowo podróżuje do Wielkiego Przed-Świata - fantastycznego miejsca, gdzie nowe dusze dostają swoje osobowości, dziwactwa i zainteresowania, zanim pójdą na Ziemię i przeżyją swoje życie. Zdeterminowany, aby powrócić do swojego życia i zrealizować swoje marzenie o zostaniu pianistą jazzowym, Joe łączy się z sarkastyczną, pesymistyczną duszą o imieniu 22 (Tina Fey), która walczy o zrozumienie atrakcyjności ludzkiego doświadczenia. Kiedy Joe desperacko próbuje wrócić do swojego ciała i pokazać 22, dlaczego warto żyć, w końcu przejdzie własną duchową podróż, która zmusza go do skonfrontowania się z pytaniem, które 22 porusza podczas sceny w zakładzie fryzjerskim: Czy to wszystko, za co warto żyć, jest naprawdę warte śmierci?
Prosto z nietoperza, wygląd i wizualna prezentacja Duszy jest cudowna. O ile wiem, że w tym momencie od Pixara oczekuje się pięknej animacji CGI, o tyle wizualizacje w tym filmie są na innym poziomie. Nowy Jork Soul jest tak niesamowicie szczegółowy i dopracowany, że prawie wygląda i czuje się jak prawdziwe miasto. Jednak sceny, które rozgrywają się w The Great Before są równie interesujące wizualnie, a ich wygląd przypomina poprzedni film Pixar'a, Inside Out. Sceny rozgrywające się w The Great Before wykorzystują zarówno tradycyjną, ręcznie rysowaną animację 2-D, jak i animację CGI 3-D, które tworzą cudowne, pełne wyobraźni życie pozagrobowe i unikalne projekty postaci, szczególnie w odniesieniu do dwóch Jerrysów i Terry'ego, międzywymiarowych istot, które służą zarówno jako anioły stróże, jak i opiekunowie życia pozagrobowego. Bez wątpienia jest to jak dotąd najlepiej wyglądający film Pixara i naprawdę mam nadzieję, że Pixar będzie się dalej posuwał do przodu ze swoimi wizualizacjami.
Soul szczyci się również doskonale skomponowaną partyturą, tworząc jedne z najlepszych utworów, jakie Pixar wyprodukował w filmie od czasów The Incredibles and Up. W przeciwieństwie do poprzednich filmów Pixara, muzyka Soula jest skomponowana przez trzech różnych muzyków. Wszystkie sekwencje jazzowe w filmie zostały skomponowane przez głównego pianistę i lidera zespołu The Late Show, Jona Batiste, natomiast całą muzykę związaną z bardziej duchowym aspektem filmu tworzą legendarni muzycy Trent Reznor i Atticus Ross (The Social Network, Gone Girl i Watchmen). Ogólnie rzecz biorąc, ścieżka dźwiękowa jest pięknie skomponowana, tworząc muzykę, która jest ekscytująca, a jednocześnie uwydatnia historię i postaci filmu. Oba te unikalne style muzyczne doskonale się ze sobą łączą, czego efektem jest partytura, która jest unikalna w stosunku do reszty filmografii Pixara, a która reprezentuje charakter Joego i podróż, jaką odbywa przez cały czas trwania filmu.
Ma to tylko sens, że muzyka odgrywa tak istotną i asertywną rolę w filmie. Poza tym, że Joe uwielbia fortepian i marzy o zostaniu zawodowym pianistą jazzowym, partytura filmu symbolizuje również siłę muzyki. W całym filmie jest kilka momentów, w których 22 osoby, uwięzione w drugim akcie filmu, podczas gdy Joe jest uwięziony wewnątrz kociego ciała, są świadkami przeciętnych ludzi odnajdujących pasję w muzyce, którą grają. Przed drugim aktem, 22 wyjaśnia Joe, że nie ma żadnej pasji ani zainteresowania muzyką, stwierdzając, że postrzega muzykę jako nic więcej niż "głośny hałas". Kiedy jednak 22 zostaje przeniesiona do ciała Joego i dosłownie spaceruje dzień w jego butach, 22 powoli uczy się, jak potężna może być muzyka. Jedną z moich ulubionych scen w filmie jest kiedy 22 i Joe są oczarowani przez buskera, gdy czekają na przejażdżkę metrem. 22 przyznaje nie tylko, jak bardzo utalentowany jest gitarzysta, ale że słuchanie jego śpiewu tak namiętnie wzbudziło w niej emocje, o których nie wiedziała, mieszkając w Great Before.
Zarówno moje ulubione wykorzystanie muzyki, jak i ulubiona scena w całym filmie mają miejsce na końcu Aktu 2 i na początku Aktu 3. W tym momencie Joe zrealizował swoje życiowe marzenie o zostaniu zawodowym pianistą jazzowym. Nie tylko był w stanie dać potężny występ na koncercie Dorothei Williams, ale teraz stał się stałym członkiem kwartetu. Mimo to nadal czuje się niespełniony, rozczarowany tym, że nie czuje się inaczej niż dotychczas. Następnie, gdy przychodzi do mieszkania i ogląda wszystkie pamiątki, które zebrał, gdy 22 znajdowały się w jego ciele, jak lizak ze sklepu fryzjerskiego i skórka z pizzą, od kiedy 22 spróbowało pizzy po raz pierwszy, Joe odkłada na bok swoje prześcieradła i kładzie te pamiątki na swoim pianinie. Następnie przystępuje do gry na fortepianie, pięknie ocenionym przez Trenta Reznora i Atticusa Rossa, i zaczyna wspominać wszystkie małe, szczęśliwe chwile w swoim życiu. Czy to jazda na rowerze w Central Parku, oglądanie fajerwerków z rodzicami, muzykowanie po raz ostatni z umierającym ojcem, stanie na plaży z matką, czy też uczenie muzyki niezainteresowanego ucznia, który zostanie perkusistą Dorothea Williams Quartet, Joe pozwala, aby te chwile zaprowadziły go w epifanię.
W pierwszym akcie filmu Joe opowiada o tym, jak "zmarnował życie", przechodząc przez swoje wspomnienia w "Wielkim Przedtem". Kiedy jednak Joe później gra na fortepianie w tej scenie i wspomina szczęśliwe, satysfakcjonujące chwile w swoim życiu, w końcu rozumie, że nie zmarnował życia, ale żył bardzo satysfakcjonująco. Tak, Joe nie spełnił wtedy swojego marzenia, ale to nie znaczy, że Joe nie osiągnął niczego ze swoim życiem. Był po prostu tak skupiony laserowo na swoim celu, aby zostać pianistą jazzowym, że zapomniał docenić te małe chwile. Spędził życie z ludźmi, których albo kochał, albo inspirował, a kiedy Joe zdał sobie z tego sprawę, zaczął podrywać, rozumiejąc, że warto było żyć w każdej sekundzie jego życia. Moment, w którym Joe rozdziera się w tej chwili, to moment, w którym zacząłem płakać jak pięciolatek. Zdałem sobie sprawę, że nie tylko Dusza stała się moim nowym ulubionym filmem Pixara, ale także, że w końcu zrozumiałem, o co tak naprawdę chodzi w tym filmie: o to, by żyć pełnią życia, bez względu na wszystko.
Zasadniczo, film stara się przekazać, że sensem życia jest samo życie. Dusza mówi nam, że bez względu na to, jakie pasje mamy w życiu i co uważamy za "nasz cel", zawsze musimy pamiętać, aby poświęcić czas na pielęgnowanie każdej chwili naszego życia. Szalona przygoda Joego w tym filmie przypomina nam, że mamy tylko ograniczoną ilość czasu na tej ziemi, więc nie powinniśmy marnować go na "cały śmieć życia", jak mówi Joe.
Życie jest pięknym, wspaniałym doświadczeniem, które jest szczególnie warte życia, jeśli pamiętamy o tym, aby żyć nim w pełni, aby pielęgnować każdą jego chwilę, czy to samodzielnie, czy z bliskimi. W Soul, Joe i 22 lata musieli odbyć własną duchową i fizyczną podróż, aby zrozumieć sens życia, dlatego ten film tak bardzo na mnie wpłynął: film został nakręcony dla ludzi takich jak ja, którzy czują się zdezorientowani i zagubieni w tym, co mają robić w życiu. Naprawdę wierzę, że każdy, włączając w to każdego studenta z UChicago, który poświęca czas na to, by usiąść i obejrzeć ten film, może być na tyle emocjonalnie dotknięty i zainspirowany, by w końcu przejść przez swoją własną podróż, by odkryć swój powód do życia. Nie do końca rozdaję tę muzykę jak cukierki, ale wierzę, że dzięki doskonałemu scenariuszowi tego filmu, wspaniałym występom Jamie Foxxa i Tiny Fey, pięknej reżyserii, wspaniałym wizualizacjom, doskonałej muzyce i mocnym tematom życia i życia, które łączą się ze mną osobiście, wystarczy mi dać Pixar's Soul doskonałe 10/10.
0 Komentarze